1939: Mieszkanie w Wadowicach

Stoją: Maryla Babińska, MieczysŁaw Kotlarczyk, Janina Kotlarczykówna. Siedzą: Stanisław Drobnik, Stefan Kotlarczyk jun., Maria Malota (Kotlarczyk), Maria Kotlarczykówna (Ćwikła), Maria Kotlarczyk. Wadowice, 1 stycznia 1931 r.

– A co się działo w tym czasie o ile chodzi o mieszkanie Wasze, bo tam jakieś były cuda, o ile chodzi o mieszkanie?

– Myśmy przed wojną ustąpili – to znaczy my – mama, bo przecież mnie się nikt nie pytał. Myśmy mieli bardzo ładne mieszkanie na Barskiej. Tam w pobliżu, nazwijmy to, synagogi, od połowy ulicy były wille. Do połowy byli Żydzi w starych domach, ale od połowy, w stronę nazwijmy Choczni jakby, to były takie nowe wille z ustępem angielskim, wtedy to się tak nazywało. To już było coś, wodociąg, więc było coś lepszego, nie było jeszcze łazienek, ale to już było coś więcej.

Jeżeli Janka chciała koniecznie kupować meble, kupowała u Bilczewskiego, w Kętach zamawiała. Już miała od niego gabinet w jednym pokoju, wreszcie w drugim sypialnię. Była wtedy w stanie odmiennym, chciała przed urodzeniem dziecka mieć wszystko w komplecie, kto przewidział, że będzie wojna. Oczywiście i myśmy wtedy mieszkanie wynajęli na wprost, mama ze mną, na wprost gimnazjum, to znaczy na wprost boku, tyłu naszego gimnazjum. Tak, że ja miałam dosłownie bardzo blisko, kilkadziesiąt metrów do szkoły. I tam miałyśmy z mamą pokój z kuchnią.

– Jaka to była ulica?

– Marcina Wadowity, ta idąca do tej kapliczki, wiesz gdzie, orientujesz się? Tylko gdzieś w połowie tej ulicy był domek coś jak ten [w Kalwarii], gdzie pani Kwarciakowa mieszkała na górze, a nam wynajęła pokój z kuchnią. Z tym, że na wakacje w 1939 roku Stefek ze mną mieszkał, tam żeśmy nocowali, a chodziliśmy na obiady i na jedzenie do Mrozów, bo mama kamieniem siedziała przy Jance. Urodził się Wiesiek 8 lipca, więc mama była potrzebna. A myśmy ze Stefkiem, bo on wrócił z Zakopanego. 10 lat uczył w Zakopanem w gimnazjum źeńskim łaciny, potem wrócił na wakacje. Na święta, na Wszystkich Świętych przyjeżdżał do Wadowic, do nas, ale tak się złożyło, żeśmy tam razem mieszkali. Jemu się przykrzyło, no to co – idziemy nad Skawę, tośmy szli i opalali się, jakieś jedzenie albo… okropny grzybiarz był, idziemy.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Accept Read More