W okresie od 3 marca do 2 czerwca 1951 r., z trzydniową przerwą na Święta Wielkanocne w przedziale 23 – 30 marca 51 r. mój dziadek Stanisław Ćwikła przebywał na ćwiczeniach wojskowych w Koszalinie. Data wyjazdu z Koszalina jest podana wprost w jednym z listów, które wysłał do matki, datę przyjazdu można wyliczyć z innych informacji.

Z pobytu dziadzio wysłał kilkadziesiąt listów – większość do swojej ówczesnej narzeczonej, mojej mamy Marii Kotlarczykówny a pozostałe do swojej matki, Marii Ćwikłowej. Zdecydowana większość tych listów się zachowała. Listy do narzeczonej są bardzo osobiste i niewiele w nich szczegółów dotyczących samego pobytu w Koszalinie. Listy do matki przynoszą za to ciekawe opisy typowych dni roboczych i menu wojskowego (zobacz transkrypcję listu z 9 marca 1951 r.). Stanisław bardzo chwali jedzenie (w domu w Kalwarii chyba się nie przelewało, a tam dla pracowników sądu wojskowego gotowali dużo i chyba smacznie) oraz zaopatrzenie w sklepach. Moja prababcia wysyłała mu tylko sporo ciasta, bo tego brakowało.
Roboty (wyłącznie biurowej) nie miał dużo i generalnie się nie przemęczał. Podobało mu się to w porównaniu z pracą w kalwaryjskim GS.
Ciekawostką jest, że jeden z kolegów, Józef Sykała, pochodził ze Studziana i znał niemal całą tamtejszą rodzinę Ćwikłów. W Koszalinie był kierownikiem sekretariatu sądu w randze porucznika.
Dokumenty
Z zachowanych dokumentów wynika, że początkowo dziadzio odbywał służbę w Wojskowej Prokuraturze Rejonowej w Koszalinie. Pod zaświadczeniem z dn. 6 marca 1951 r. podpisał się major Jan Mitek.
22 marca 1951 r. zaświadczenie wydane w zwązku z rozkazem wyjazdu określa jako miejsce zatrudnienia szeregowego rezerwy Stanisława Ćwikła Wojskowy Sąd Rejonowy w Koszalinie. Musiał więc w ciągu tych dwóch tygodni zostać przeniesiony z prokuratury do sądu.
Z wydanej 18 maja 1951 r. przepustki stałej wynika, że dziadzio mógł przebywać poza terenem zakwaterowania w godzinach od 6 do 24. Z lokali rozrywkowych mógł jednak korzystać wyłącznie z kina 🙂
Na Święta Wielkanocne dziadzio wrócił do rodzinnego domu. Zachował się rozkaz wyjazdu, wydany na tę okoliczność. Do domu miał ponad 700 km, jechał przez Drawsk Pomorskie i Stargard pociągiem klasy 3. Koszt przejazdu wynosił 28.20 zł w jedną stronę i 26.10 zł w drugą stronę.
Zdjęcia
Z pobytu w Koszalinie zachowało się kilka zdjęć. Fotografia portretowa w czapce wojskowej i mundurze została wykonana 8 marca, pozostałe sześć zgodnie ze znanym już przez nas opisem na zdjęciach – 4 maja. Dwie z tych ostatnich tata wysłał babci a cztery mojej mamie. Lokalizację sfotografowanych obiektów na podstawie opisów w listach da się określić.
Na zdjęciu przy posągu lwa w tle jest budynek ówczesnego Sądu Wojskowego, później Urzędu Wojewódzkiego a obecnie Sądu Rejonowego przy dzisiejszej ulicy Władysława Andersa 34. Tu dziadzio odbywał służbę. Widać, że obecnie poziom ulicy się podniósł; nie ma już schodów wejściowych do budynku.
[twenty20 img1=”1870″ img2=”1869″ offset=”0.75″ before=”1951″ after=”2019″]W pobliskim budynku przy obecnej ulicy Zwycięstwa 113 Stanisław mieszkał z dwoma kolegami, Staszkiem i Edwardem, w pokoju na najwyższym piętrze – okno pierwsze z lewej na oświetlonej ścianie na fotce z 1951 r. (na lewo od dwóch zamurowanych).
[twenty20 img1=”1874″ img2=”1873″ offset=”0.75″ before=”1951″ after=”2019″ width=”80%”]
Kilka zdjęć pochodzi z sesji w Parku Książąt Pomorskich, na moście nad Dzierżęcinką na którym stoi dziadzio z kolegą z pokoju, Edwardem.
O poniższym zdjęciu napisał: „jest nieudane – na twarzy Stacha jest cień, a ja też wyszedłem niekorzystnie”.
